Pierwszy Polak w Formule 1

Redaktor
Dzień dobry państwu. Dziś w studio gościmy jedynego naszego polskiego reprezentanta w Formule 1 pana Janusza Dychtę.

Janusz Dychta
Witam państwa.

Redaktor
Panie Januszu, to już drugi rok, jak możemy pana oglądać na najsłynniejszych torach wyścigowych świata. Wiemy, że pańska droga do Formuły 1 nie była jednak łatwa. Może tak na początek, proszę nam opowiedzieć – jak to się wszystko zaczęło?

Janusz Dychta
Samochody były moją pasją od dzieciństwa. Jeszcze jako mały chłopak podglądałem wujka w jego warsztacie, potem mu trochę pomagałem i tak powoli mnie to wciągnęło. Było to na tyle interesujące, że jak skończyłem technikum samochodowe, założyłem własny warsztat. Potem, można powiedzieć droga już tradycyjna -€“ najpierw kilkuletnie wyjazdy na rajdy kartingowe, następnie Formuła 3000, skąd trafiłem do serii GP2.

Redaktor
Właśnie w serii GP2 dał się zauważyć pana wybitny talent. To właśnie tutaj został pan dostrzeżony przez zespół Ferrari. Co pan czuł gdy zaproponowano panu współpracę wśród najlepszych?

Janusz Dychta
To rzeczywiście wielkie wyróżnienie. Wie pan, człowiek zawsze marzy, ale rzadko kiedy te marzenia się spełniają. Przyznam, że nie wahałem się ani minuty, bo takiemu zespołowi po prostu nie można odmówić – w tym przypadku od razu zdecydowałem się na podpisanie kontraktu.

Redaktor
Niemniej musiał pan mieć świadomość, że w Ferrari przyjdzie panu rywalizować z najlepszymi. Na początek był pan przymierzany zaledwie jako rezerwowy dla Richarda Vogla, jednego z najszybciej zmieniających koła w Formule 1. Ale, jak się wszyscy mogliśmy przekonać, czasy, które pan uzyskiwał szybko pokazały, że może wreszcie trafił „€žswój na swego” (śmiech).

Janusz Dychta
Tak (śmiech), Richard jest rzeczywiście bardzo szybki. W końcu to chodząca legenda Formuły 1. To wielkie wyróżnienie pracować z nim i móc podglądać jego technikę. Naprawdę wiele się od niego nauczyłem. Ja staram się robić swoje najlepiej jak potrafię. Nie ukrywam, że stawiam sobie wysokie wymagania.

Redaktor
Ostatnio, na Grand Prix Europy w Walencji był pan zdecydowanie lepszy od Vogla, te dwie dziesiąte sekundy, o które go pan wyprzedził, to prawdziwa przepaść na tym poziomie rywalizacji.

Janusz Dychta
Tak, tym razem udało się z nim wygrać. Duża w tym jednak zasługa tego, że ja zmieniałem lewy przód, a więc koło, w którym się specjalizuje od lat, podczas gdy Richard miał do zmiany prawy tył. Myślę, że jak byśmy oboje zmieniali przód rywalizacja byłaby bardziej zacięta.

Redaktor
Panie Januszu, przyciąga pan przed telewizory tysiące polskich kibiców. Co trzeba zrobić, by -€“ nie bójmy się tego powiedzieć -€“ ta już „€žDychtomania”€ (śmiech) przełożyła się na konkrety, na większą liczbę Polaków w tym elitarnym sporcie jakim jest Formuła 1. Jakich porad udzieliłby pan tym, którzy są naszą nadzieją, tym którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z wyścigami?

Janusz Dychta
Przede wszystkim nie poddawać się i nie rezygnować. Myślę że jeżeli ma się wyraźnie postawiony cel przed sobą i wykaże się pewną konsekwencją, to wszystko można osiągnąć. Pewną barierą dla młodych są dość wysokie koszty oryginalnych części. Wiele warsztatów wciąż pracuje na tanich zamiennikach, a to może wykształcić złe nawyki i przyzwyczajenia. Zachęcam młodych by, o ile mają takie możliwości, próbowali swoich sił w autoryzowanych stacjach obsługi.

Redaktor
Domyślam się, że do tego dochodzą jeszcze codzienna ciężka praca i trening.

Janusz Dychta
Oczywiście, to bardzo istotne elementy. No i nie należy oczekiwać od razu wyników – trzeba nauczyć się cierpliwości i dochodzenia do wszystkiego stopniowo. Przypominam sobie, że na początku zmianę koła trenowałem na osiach pięciośrubowych. Dopiero, jak zszedłem z ich zmianą poniżej 7 sekund,  przesiadłem się na koła cztero-, a potem jednośrubowe.

Redaktor
Widzimy więc jak ważna jest konsekwencja i systematyczność w treningu w tym sporcie. Panie Januszu bardzo dziękujemy za te parę chwil, które zechciał nam pan poświęcić. Wiemy, że jeszcze dziś wylatuje pan do Włoch, by już za dwa dni rozpocząć rywalizacje na torze Monza.

Janusz Dychta
To ja bardzo dziękuję, za możliwość rozmowy. Przy okazji chciałbym pozdrowić zawsze wspaniałych polskich kibiców, którzy wspierają mnie w tej walce i naprawdę dodają niesamowitej energii.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Teksty, Wywiady. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz